Archiwum listopad 2003


lis 18 2003 Dni tygodnia i zdmiewające godziny
Komentarze: 0

Na wycieczce Marta, Zula i Kamila uczyły się posługiwać kalendarzem i zegarkiem:

M(zamyślona): Jeżeli wczoraj był piątek, to co będzie w sobotę? Środa?

K(mądrze): Nie no coś ty. Jak W Sobotę jest poniedzałek! Co ty tam gadasz... Śtoda będzie w... ekhm... 

Zula(upominająco): No co wam! Środa jest w Środę!

K(nieprzekonana): następną Środę?

M: Nie... Raczej... A zresztą nie wiem... A powie mi ktoś, o której będzie czwarta?

Z: To zależy...

K: Od czego?

Z: o której będzie trzecia...

M: A po co nam trzecia?

Z: Bo godzinę po trzeciej, jest czwarta

K: Czyli, gdyby trzcia była o pierwszej, to czwarta byłąby o drugiej?

Z: No, na to wychodzi

M: Ale to jest nielogiczne

K i Z: Hm...

M, K i Z(jedoczesnie): No nie! Nic nie wiem!

 

Wszystko to, spowodowane było zbyt wielkim wysiłkiem psychicznym, kiedy to trudziły się z odczytaniem nazwy Parasidea Apoda (Beznogie Rajskie Ptaki), oraz skojarzenia Moluków z Wyspami Korzennymi... Nie mogły też pojąć jak domniemany lis (Tak seryjnie to Dingo) może znaleść się w Australi...

Dopiero ja musiałąm im wytłumaczyć... Kiedy już zrozumiały mnie (wytrawną geograficzkę) normalnie siły nie miały do myślenia, że Środa będzie w Środę ,a czwarta o czwartej...

Zresztą, jak zawsze...

          

ocena_bloga : :
lis 16 2003 a co mi tam
Komentarze: 1

 

moja matka, jest dla mnie bardzo mila... codziennie kiedy wracam ze szkoly, wypytuje sie jak tam w szkole, co wiele dla mnie znaczy...

Ona(warczac): Co w szkole

Ja: nic

Ona(zla): to po co tam chodzisz?

Ja(filozoficznie): bo mi kazecie

 

Zapewne wzieloo sie to od jej matki, czyli mojej babci... Ostatnio zepsula nam sie pralka. Wystawilismy ja na korytarz i nikt nie mial czasu wywiesc ja na zlom... A na dole jest pralnia chemiczna pana P. i babunia smiala sie, ze robimy konkurencje panu P. ... Moja babcia byla bardzo wrdena (co ja mowie, dalej jest!)... Kiedy  juz wywiezlismy ja  na zlom (pralke, nie babcie [a szkoda] ) byla taka wredna (babcia, przeciez nie pralka!) ze zapytala sie:

Ona(podchwitliwie): Pralka stoi?

Ja(spokojnie): Tak stoi.  

piec minut ciszy

Ona(chcac mnie podejsc): Kto ja wzial?

Ja(spokojnie): Pralnia chemiczna na dole

piec minut ciszy

Ona(zdecydowanie): Ojciec musial wywozic?

Ja(spokojnie): nie, sami zniesli

dziesiec minut ciszy

Ona(urazona): Jakas ty pyskata

 

Jezeli mojej matce, wzielo sie od babci... To pomodlcie sie za mnie...

ocena_bloga : :