Komentarze: 0
Na wycieczce Marta, Zula i Kamila uczyły się posługiwać kalendarzem i zegarkiem:
M(zamyślona): Jeżeli wczoraj był piątek, to co będzie w sobotę? Środa?
K(mądrze): Nie no coś ty. Jak W Sobotę jest poniedzałek! Co ty tam gadasz... Śtoda będzie w... ekhm...
Zula(upominająco): No co wam! Środa jest w Środę!
K(nieprzekonana): następną Środę?
M: Nie... Raczej... A zresztą nie wiem... A powie mi ktoś, o której będzie czwarta?
Z: To zależy...
K: Od czego?
Z: o której będzie trzecia...
M: A po co nam trzecia?
Z: Bo godzinę po trzeciej, jest czwarta
K: Czyli, gdyby trzcia była o pierwszej, to czwarta byłąby o drugiej?
Z: No, na to wychodzi
M: Ale to jest nielogiczne
K i Z: Hm...
M, K i Z(jedoczesnie): No nie! Nic nie wiem!
Wszystko to, spowodowane było zbyt wielkim wysiłkiem psychicznym, kiedy to trudziły się z odczytaniem nazwy Parasidea Apoda (Beznogie Rajskie Ptaki), oraz skojarzenia Moluków z Wyspami Korzennymi... Nie mogły też pojąć jak domniemany lis (Tak seryjnie to Dingo) może znaleść się w Australi...
Dopiero ja musiałąm im wytłumaczyć... Kiedy już zrozumiały mnie (wytrawną geograficzkę) normalnie siły nie miały do myślenia, że Środa będzie w Środę ,a czwarta o czwartej...
Zresztą, jak zawsze...